sobota, 7 listopada 2015

Związek inicjacyjny.


Jest coś niezwykłego w przyjaźni dwóch kobiet. Jest coś magicznego w przyjaźni dwóch dziewczyn, które razem, naprzemiennie trzymając i puszczając swoje dłonie, doszły do miejsca zwanego kobiecością.

Niedawno minęło sześć lat odkąd pierwszy raz, na uniwersyteckim korytarzu uścisnęłam dłoń mojej przyjaciółce z Zachodu. Miała wtedy półdługie włosy w słomkowym odcieniu, które spuszone u dołu tworzyły aureolę nad jej drobną twarzą. Nie wiedziałam, że sama będę później nosić tę workowatą, różową sukienkę, którą miała tego dnia na sobie. Nie wiedziałam, że przyjaźń może przybrać takie odcienie. Nie znałam ani minuty z jej wcześniejszego życia, ale poznam każdą sekundę stojącej przed nią przyszłości.

Czasem oddalałyśmy się od siebie, by sprawdzić bliskość z innymi ludźmi, przekonać się jak mogą smakować rozmowy z kimś niepodobnym do tej drugiej. Ktoś do nas dochodził, ktoś odchodził, od kogoś odchodziłyśmy my, ktoś inny gubił się po drodze, chwilami gubiłyśmy siebie. Wszystko po to, by zejść się jak gdyby nigdy nic. Zmęczone błądzeniem wśród obcych, pukałyśmy wówczas do swych drzwi, siadałyśmy przy stole, zaparzałyśmy to, co było pod ręką i grzejąc dłonie w poczuciu zrozumienia wracałyśmy do miejsca, w którym skończyłyśmy poprzednią rozmowę.

Kiedyś myślałam, że przyjaźń to nierozłączność, wieloletnie spędzanie czasu razem, zbliżone poczucie humoru i ta sama grupa znienawidzonych rzeczy i ludzi. Dziś uważam, że przyjaźń między dwoma kobietami to trudna do wytłumaczenie, piękna relacja na pograniczu siostrzeństwa i romantycznego związku dusz.

Jest coś mistycznego w relacji dwóch dziewczyn będących w drodze ku kobiecości. Coś, co składa się z okruszków dzieciństwa, dojrzewających kropelek codzienności, miniaturowych gestów, strzępków tajemnic, drzazg wspomnień i chropowatych słów. A jednocześnie coś przepełnionego po brzegi opieką, obfitego w czułość i twardego jak diament. Coś racjonalnego i niewytłumaczalnego jednocześnie.

To nieprawda, że najbardziej intymną formą bliskości jest seks. Najbardziej intymna, mająca silny związek z biologicznością i ciałem relacja to przyjaźń dwóch kobiet, które razem wchodziły w dorosłość. Relacja inicjacyjna. Pozbawiona konwenansów i granic. Pozbawiona wszystkiego, co wypada i nie wypada przy sobie robić. Pozbawiona wstydu, a przepełniona dotykiem, dbaniem o siebie wzajemnie. Ciało tej drugiej, jej palce ścierające Twoją rozmazaną, pijacką pomadkę. Jej dłoń zakończona szczotką, przesuwająca zdecydowanie po Twoich włosach. Nikotynowe opuszki zbierające Twoje łzy, gdy czujesz, że wszystko staje przeciwko. Lekcje, które dajecie sobie wzajemnie. Błędy, na których trudno nauczyć się czegokolwiek. Wasze ciała uzbrojone w bawełniane figi porównujące wzajemnie to, co obłe i odstające, wstydliwe i ukryte. Twoje niepewne ruchy, gdy na chwiejnych nogach prosi, byś poprawiła jej makijaż. Twoje odmarzające pośladki, gdy czekasz aż zakończy walkę z obszczaną, publiczną toaletą. Jej o pięć numerów za małe skarpety na Twoich stopach w numerze 41. Mina jej byłego faceta, gdy wypychasz go za drzwi. Miny wszystkich innych ludzi, przed którymi musicie się strzec. Drganie kącików, gdy łapiecie się wzrokiem mówiąc „Dobrze, że znów jesteś obok”. Hektolitry wypitej kawy, herbaty, oplutych ze śmiechu ekranów, tysiące wysłanych na komunikatorze wiadomości, emotikonek, uśmiechów. Setki rozmów o decyzjach, przed którymi nie możesz jej uchronić. Ale stoisz z tyłu, gotowa by przytrzymać, gdy coś się pod nią osunie.


Podobno osoby, które mamy wokół siebie to efekty osobistych wyborów. Tutaj nie wiem. Czy to ja wybrałam ją, ona mnie, ktoś wybrał za nas, a może nikt nie wybierał, może ktoś tylko na siebie czekał całe życie? Tak, jak czeka się na miłość, dziecko, podróż i śmierć? Jak to się stało, że leżę w jej wannie, a ona szczotkuje zęby nic sobie z tego nie robiąc, ta obca mojej rodzinie osoba, a mnie najbliższa, rozumiejąca więcej niż wszystkie gałęzie mojego drzewa genealogicznego razem wzięte? Czy to w ogóle możliwe, że urodziły nas inne matki? Czy jest coś, co byłoby w stanie to zniszczyć? Co się stanie z nami, gdy zmienimy się w matki, żony, babcie?


PS Tekst dedykowany przyjaciółkom z Zachodu i Wschodu, co to samo imię noszą. Kocham Was i nienawidzę, że wyjebałyście na wszystkie strony świata!

3 komentarze:

  1. No tak. Cała Ty. Tekst szczery do bólu. Piękna jest przyjaźń i ogromną ma wartość, zwłaszcza taka nieskrępowana. Pielęgnuj :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Staram się z całych sił (być szczerą i dbać!) :*

      Usuń
  2. No tak. Cała Ty. Tekst szczery do bólu. Piękna jest przyjaźń i ogromną ma wartość, zwłaszcza taka nieskrępowana. Pielęgnuj :-)

    OdpowiedzUsuń