- No, że ludzie i dzieci chodzą tędy na niedzielne spacery - odpowiadam.
- Pani Magdo, proszę się skupić. Jaki to znak?
- No boże, czy Pan żartuje? No znak, że rodzice ciągną za sobą
małe za pulchne rączki w słoneczne popołudnia. Co tu więcej główkować?!
- Nie, Pani Magdo. Proszę o dokładną nazwę tego znaku.
- Pan sobie robi ze mnie jaja?! Nie znam dokładnej nazwy tego znaku!
Przyszłam tutaj, żeby nauczyć się jak nie spalić Panu ponownie sprzęgła i nie
pozabijać ludzi na drodze, a nie żeby wykuwać na pamięć nazwy znaków drogowych,
i to jeszcze takich!
- Pani Magdo, wszystkie znaki drogowe są równie ważne.
***
- Pani Magdo, proszę mi powiedzieć jak pieszy powinien poruszać
się po pasach? - instruktor uczepił się jak rzep psiego tyłka.
- Normalnie.
- Proszę o dokładny opis.
- Ale, że co, jak w przedszkolu? Że najpierw lewy obrót główki,
później prawy i znów lewy!? Pan myśli, że ktoś się do tego stosuje?! Może na
następną jazdę jebnę sobie dwa kitki na czubku głowy, przewiążę je wstążeczką,
na stopy wcisnę czerwone lakierki, a do ryja wrzucę wielkiego lizaka?
- Dobrze, Pani Magdo. A co jeszcze powinien wiedzieć pieszy
podczas przechodzenia przez pasy?
- Nie będę Panu odpowiadała na takie durne pytania. To jest jakaś
kpina! Ma mnie Pan nauczyć jeździć, a nie przechodzić przez pasy. Gdybym
chciała uczyć się przechodzić przez pasy, to kurwa mać, wykopałabym z kurzych
gówien w piwnicy mojej matki zeszyty z przedszkola, a nie płaciła półtora kafla
za siedzenie z Panem w tym zajebanym aucie!
***
- Pani Magdo, musi Pani umieć wyrecytować zasady jazdy jeżeli chce
Pani później poruszać się po mieście - poucza instruktor.
- Proszę Pana. Ja nie chcę się później poruszać po mieście. Prawie
nie wychodzę z domu, więc poruszanie się po mieście to w moim przypadku
abstrakcja. Ja robię sobie to popierdolone prawo jazdy, bo naoglądałam się
"W pizdu na krzywy ryj" i w wakacje chciałabym się kopsnąć samochodem
w głąb Rosji. Czy Pan myśli, że kierowcy walcząc na tych putinowych drogach
wyśpiewują nazwy znaków?!
- Pani Magdo, dobrze, ruszajmy.
- Co kurwa dobrze? Nic nie jest dobrze!
- Pani Magdo, widzę, że jest Pani zdenerwowana, więc ruszajmy
- Zde-ner-wo-wa-na?! Ja jestem na Pana wkurwiona! Zamiast jechać
po tym wygwizdowie to ćwiczy Pan na mnie swoje niezrealizowane mentorskie
ambicje! A teraz jeszcze chce Pan żebym roztrzęsiona jak po sraczce przejechała
Hucisko?! Chce Pan mnie zabić?!
- ...
- Wie Pan co? Na co dzień nie jestem nic a nic, na moje kurwa
nieszczęście, asertywna. Ale pierdolę to, dziś będę. Zmieniam Pana. Na innego.
Podobno mogę, podobno to są moje prawa kursanta. I ja je teraz wykorzystam.
Może znajdzie się w tej szkole instruktor, który nie siedzi okrakiem sprzedając
swoje szowinistyczne, rasistowskie powiedzonka. O kurwa. Wie Pan co? Teraz Pana
zmieniam. Idę do domu.
Terapeutka powiedziała, że wkurwiło mnie to, że on mnie zmusza do
wysiłku. Ona też mnie wkurwia.