Tydzień.
40 h spędzonych w pracy. 17 na kursie szycia. 3 angielskiego. Kilka z Karpowiczem. Dwie z Hertą Muller. Jedna przy łuskaniu fasoli z Myśliwskim. Parę minut przed snem na łypnięcie okiem Fargo. 35 h nocy. Dwa zabiegi pobierania krwi. I dwa po nich siniaki. Jedna toksoplazmoza. Dwa powiększone węzły. Dwie zbadane piersi. Dysplazja jednego sutka. Jedna nadżerka. Dwa wymazy. Troje specjalistów. Każdy z takim samym wyjebaniem. Kilka przyłożeń karty do paypassa. Teraz pielęgniarki zamiast wykonywać zabiegi, realizują płatności. Jedna wizyta w aptece. Po niej niezliczone godziny spędzone w łazience. Jedna na budowie. Trzy w Urzędzie. Dwie sukienki dresowe. Takiż sam kardigan. Tymi kłosińskimi rencami uszyte. Jedna Magda. Dwie nogi. I jeden kręgosłup by to wszystko unieść. Jedna głowa by ogarnąć.
Można sunąć dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz