Środowy poranek. Domofon zapowiada gościa. Zaciekawione sierściuchy biegną pod drzwi celem przywitania. Zanim podniosę słuchawkę, w pośpiechu przywdziewam co popadnie: z krzesła obok coś szarego wymiętolonego na nogi, z biurka Sławka koszulę, w której miał w weekend ważne spotkanie. Uff! Golizna zakryta.
Odbieram grzecznym "Słuuchaam?", w odpowiedzi dostaję po bębenku szorstkim "Kurier!". Naciskam bzyczący przycisk otwierający drzwi klatki. Coś na kształt zwarcia sygnalizuje, że "Kurier!" poradził sobie z wejściem do środka.
Gdy on pokonuje schody na drugie piętro, ja przeczesuję palcami trzydniowe włosy spryskane wczoraj suchym szamponem i rzucam okiem na siebie. Całość przedstawia się następująco: pomarańczowe skarpety mojego brata pożyczone kiedyś po spacerze w deszczu, podarte na dupie, workowate spodnie dresowe z miejscem na wysokości kolan przypominającym dwa stożki, męska koszula skręcona na brzuchu z zapiętym co drugim guzikiem. Trochę kloszard, trochę artystyczne "wali mnie moda".
Otwieram drzwi mieszkania. Łysy "Kurier!" dzierży w dłoni niewielką tekturową paczuszkę i jakieś papiery. "OOOO! W końcu! Mój olejek, polecany przez Anwen!" zacieram ręce włosomaniaczki.
"Dzień dobry. Sławomir Cygan?" - pan olejkodostawca patrzy na mnie pytająco. Nie wyglądam najlepiej, ale z mężczyzną raczej nie można mnie pomylić. Ale co mi tam, myślę, może ma słaby wzrok. Co będę się silić na tłumaczenia.
"Tak." - wyciągam rękę po mój olejek.
"A Pani... Kim Pani jest?" - kurier widocznie nie ma problemów ze wzrokiem, lecz bardzo dokładnie wykonuje swoją pracę i jak może chroni się przed dostarczeniem paczek w niepowołane ręce. W głowie układam szybką odpowiedź. "A to zależy, wie Pan, o co Pan pyta. Kim jestem z urodzenia, czy może z zawodu, a może o cechy osobowości, albo kim ja się czuję, że jestem? To wbrew pozorom wcale nie takie łatwe pytanie, żeby na nie z marszu odpowiadać..."
Widocznie miałam bardzo tępą minę, bo dopytał:
"Współlokatorką?"
Dlaczego nie siostrą, córką, żoną, tylko właśnie współlokatorką?! Wkurzam się, ale dobra, skąd chłopina może wiedzieć. Tak se strzelił niefortunnie.
"Nie. Dziewczyną. Mieszkamy razem." - Co ja będę mu tłumaczyć zawiłości statusu niezamężni z wyboru.
"Aaaa! No to mówiłem! Czyli jednak współlokatorką!" - odpowiada triumfalnie.
Już nawet nie wiem czy gorsza konkubina, czy współlokatorka. Jak żyć?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz